PORAŻKI  -  porażki...

 

 

 

Dysplazja u PONA
Co się zmienia w widoku PONA
Ile urosnąć musi PON
 
PON i dzieci
Porażki, porażki...
 
Pony – czy ta rasa ma przyszłość ?
Kolory PONów
    Czekoladowy
     Czarny
 
Powrót
 

  Trudno jest o nich pisać. Hodowla, wystawy , szkolenia  - to nasze hobby. Pragniemy odnosić w nich sukcesy. Różne są kryteria tych ostatnich , ale jednak. Życie jest jednak życiem i oprócz radości przynosi czasem jakieś rozczarowania, sprawy bolesne, rzeczy których chcielibyśmy uniknąć, a które gdy zaistnieją , chowane są gdzieś głęboko i o nich się nie mówi. A przecież trudno jest  schować rzeczywistość. Skoro tak , to może warto wspomnieć i o tym co często ma pewien posmak goryczy, ale jest dopełnieniem obrazu  pt. „ Opowieści o ponach ”?

Moje  własne „ponie porażki” wiążą się zarówno z psami jak i z ludźmi. Temat nierozerwalny. Sukces i porażka zawsze nierozerwalnie wiążą się z oboma czynnikami; ludzkim i psim.

Właściciele psów – tu  zacznę od siebie. Jako posiadacz, popełniałem nieraz kolosalne błędy. Brak czasu, liczne dodatkowe obowiązki zawodowe i rodzinne, owocowały tym, że moje psy często były – ujmijmy to delikatnie - średnio przygotowane do pokazów. Potem odbijało się to na ich ocenie w ringu podczas wystaw. Pośpiech,  czy np.  wcześniejsze zaniedbania i długotrwałe zaniechania w pielęgnacji szaty pona  nie dają rady naprawić się na 2 godziny przed pokazem. Naprawdę! Gorsza ocena uzyskana z tego powodu, czy wręcz pokazywanie psa w złej kondycji to spory zawód często nie tylko dla właściciela ale i np., hodowcy zwierzęcia. To także psucie pewnej marki czy oceny jaką dane zwierzę ma lub taką markę dopiero sobie wyrabia.

Ufff  . Podziwiam tych, którzy mogą regularnie uczęszczać na liczne odmiany szkoleń ze swoimi psimi ulubieńcami. Mogą rozwijać talenty ponów. Miałem to szczęście, że nigdy nie miałem ponów głupich. Tak, nie waham się tego powiedzieć. Każdy mój pon , czy każda ponka miały swoją inteligencję i swoje indywidualne zdolności. Ale najczęściej ,  tak było i  w moim przypadku , pony pozostawały w roli towarzysza i stróża domu.  Jeśli dzisiaj czytam i widzę jak wiele można z ponem osiągnąć przez systematyczną pracę  - to robi się mi żal  tych zwierząt których nie ma już z nami a które miały wszelkie predyspozycje i zdolności aby osiągnąć o wiele więcej a nie były poddane odpowiedniej tresurze i treningowi.

Ale będąc przy tym temacie, to oczywiście znam odwrotne opinie – na szczęście rzadkie to przypadki. Są pony o których ich właściciele mówili lub mówią, że gdyby nie mieli pona wcześniej lub nie mieli innych ponów  w tym samym czasie to pomyśleliby, że ten czy ta ponka to uosobienie tępoty i bezmyślności ...

Porażki na wystawach wiążą się  z czasami niezasłużoną oceną bądź lokatą. O ile z gorszą lokatą łatwiej jest się pogodzić, o tyle te niezasłużone oceny są dotkliwsze i dłużej się je pamięta. Ale cóż, to tylko sport. Poddając się regułom obowiązującym w FCI wiemy, że podczas wystaw, sędzia ma głos ostateczny. Czy czasami na decyzję sędziowską wpływają inne sprawy  tzw. pozasportowe? - nie mnie tu oceniać.  Pamiętajmy jednak , że nawet jeśli decyzja sędziego boli nas dogłębnie i  z nią się nie zgadzamy są pewne cywilizowane formy składania protestu. A za taką nie może uchodzić „pyskówka” na ringu.

Przy tej okazji wspomnę swoje trzy wystawowe „pigułki z piołunem”:

Wystawę europejską w Tulln –  nasze spóźnienie, dojazd na miejsce późnym wieczorem, zamknięty hotel (święto narodowe) , noc w samochodzie pod bramą terenu wystawy, na zewnątrz potoki deszczu i ziąb, brak jakiejkolwiek możliwości aby doprowadzić psa do wystawowego wyglądu, na ringu błoto ( ring ponów był pod tzw. ”chmurką” podczas gdy inne rasy miały halę lub zadaszenia, na ringu kratki ściekowe z otworami do których psom wpadały łapy....

Wystawa Światowa w Mediolanie – zastępczy sędzia , nie znający się kompletnie na ponach. Sędziuje w sposób bardzo dyskusyjny. My ( z Furmanem) otrzymujemy co prawda oceną doskonałą, ale lokata daleko nie satysfakcjonująca. I opis, w którym zawarte są sławne już słowa „ molto bianco”, co można przetłumaczyć  „zbyt dużo białego”... W każdej klasie werdyktom sędziego towarzyszą : tupanie, gwizdy, buczenie . Po zakończonym sędziowaniu , czerwony na twarzy sędzia  po prostu ucieka z ringu...

Wystawa Światowa w Amsterdamie – ulegamy wypadkowi samochodowemu w trakcie dojeżdżania do hali. Pies uciekł w krzaki na autostradzie, Deszcz. Jesteśmy obaj w opłakanym stanie fizycznym i psychicznym.  Dobrzy ludzie pomagają nam jakoś wejść na ring, ...  

Niepowodzenia to temat szeroki. Niepowodzenia, mają wiele wątków i różną ważność czy wagę problemową.

Do tego tematu można zaliczyć to wszystko, co dotyczy tego  właściciela pona który kompletnie nie dba o swojego psa. Czasami zdarza się, że ktoś traktuje pona jak „podlejszego wiejskiego kundelka”. Wyciąga go  z zagródki tylko na obowiązkowe wystawy, tylko po to aby zaliczyć wymagane oceny. Te zaniedbania są widoczne jak na dłoni i nie pomogą tu żadne tłumaczenia, że pies się wydrapał , że jest po zimie, że suka po szczeniakach długo nie dochodzi do formy. Porażką to dotkliwsza gdy stan ten odbija się na zdrowiu zwierząt; psy z powodu zabrudzenia, pogody i warunków w których żyją wyglądają opłakanie. Są nie odrobaczane, nie mają zakładanych środków przeciw pasożytom, nie są w końcu strzyżone, co znacznie ułatwiałoby im życie. Wielokrotnie zdarza się, że mają stany zapalne skóry , uszu.

Właściciele-hodowcy ( rzecz jasna nie wszyscy!) który dokupują pona do innych trzymanych przez siebie ras po to aby być bardziej konkurencyjnym na  rynku kynologicznym czy mieć większą ofertę ras ( szczeniąt) do sprzedaży... Ponom nie zawsze wychodzi to na dobre.

A właściciele którzy są nadopiekuńczy ? Zapominamy czasami o tym , że pon to najprawdziwszy ludzki przyjaciel  ale jednak to pies! Bywa , że  wszystko „naj” które temu przyjacielowi się oferuje tzn. najlepsze żywienie, najlepsza karma, najlepsze kosmetyki, najlepsze witaminy to zbyt dużo! Chcemy czasami jak to się mówi – wyciągnąć z młodego pona wszystko to co najlepsze. A może skończyć się porażką. Pon wcale  nie musi mieć najbogatszej karmy, najlepszych witamin. Często nie zauważalna jest granica gdzie następuje przedawkowanie. Za dużo białka, za dużo witamin oferowanych w żywieniu powoduje iż zaczynają się problemy o których początkowo się nie myśli i nie wiąże problemu z przyczyną.  Późniejsze rozczarowania czy niekorzystne efekty takiego postępowania mogą objawiać się np. zahamowaniem  wzrostu, problemami ze skórą, uporczywym drapaniem się... to wszystko może wiązać się z  „nadmiernym dobrobytem”.

Pora rozważyć w końcu sprawy hodowli.

Wszelkie założenia hodowlane rozrysowywane „ na papierze” są w wielu przypadkach rozważaniami teoretycznymi. Genetyka i życie płata nieraz hodowcom przeróżne figle. Niemniej jednak porażki hodowlane są wkomponowane w historię ponów. Skąd się biorą? Czy tylko z braku wiedzy ?, braku doświadczenia?

Najdotkliwiej przeżywane są porażki związane ze stanem zdrowia szczeniąt , czy późniejszych dorosłych psów.

To temat tak szeroki że można poświęcić mu oddzielne opracowanie. W hodowli pojawiają się czasami w miotach szczeniaki z wadami, niektóre giną. Jest to zawsze bolesne i smutne.

Wiele osób przeżywało i przeżywa rozczarowanie z powodu braku pozostawienia sobie odpowiedniego wymarzonego następcy określonego psa czy suki . Czasami późniejsze krycia albo nie przynoszą aż tak wybitnych egzemplarzy, albo w kolejnych miotach nie rodzi się określona płeć szczeniaka albo wspaniała suka czy pies przestaje mieć młode, traci zdolność do rozrodu.... Ile ponich gwiazd nie pozostawiło po sobie co najmniej równoważnego w wartości potomstwa? Jak wiele linii hodowlanych w taki sposób wygasło i znikło z rodowodów?

Za każdym takim przypadkiem stoją określone indywidualne historie, czasami wręcz mniejsze lub większe  smutki i gorycz wspomnień... Pokrywa się je uśmiechem, szuka „pociechy” np. w liniach bocznych. Często jednak  w sercu nosząc żal nie wykorzystanej szansy czy okazji z przeszłości.

Takie sytuacje są może szczególnie rozczarowujące dla ambitnych hodowców – wiadomo , hodowla to ich pasja, hobby i praca. Nieraz długie  planowanie na wiele lat wprzód. Niepowodzenia mają więc tu szczególną wagę.

W hodowli rozczarowują także czasami puste krycia, brak szczeniaków . Problem  dotyczy szczególnie suk.

Limit czasowy wieku 8 lat biegnie nieubłaganie i zdarzające się czasami nawet wielokrotne braki zajścia suki w ciążę są dla hodowcy często ogromnie frustrujące.

Mniej ważkie niepowodzenia zdarzają się nieraz przy kryciu. Mimo chęci zwierząt nie zawsze dochodzi do skutecznego krycia.  Na ogół zdarza się to przy kojarzeniu młodych zwierząt nie mających jeszcze doświadczenia, bywa też , że rozpieszczona suczka po prostu ucieka i boi się dużo większego od niej i na dodatek  obcego psa. A ten ma zbyt mało „własnej wiedzy” jak sobie poradzić. Doświadczenie osób które wiedzą jak pomóc zwierzakom w takich przypadkach jest bezcenne. W przeciwnym razie mijają nieraz godziny , gdy psy nie są w stanie się połączyć. Psiak próbuje skakać na sukę, ta albo ucieka albo szczeka na psa próbując niby się odgryzać, w końcu zmęczony pies ulega zniechęceniu, albo zniechęceniu ulegają właściciele myśląc , że skoro tak to wygląda to pewnie nic z tego nie będzie i do krycia nie dochodzi.

Gdy przypomnę sobie takie jedno z pierwszych nieskutecznych kryć u siebie w domu, to wspominam  ( dzisiaj z uśmiechem ) przede wszystkim jakieś dziwne uczucie własnego zażenowania za psa?, że się nie spisał jak należy , a potem z uśmiechem wspominam jak wyglądał dywan w naszym salonie w którym to dywanie  powstały prawie dziury na wylot od drapania pazurami przez psy , które przez  kilka godzin uprawiały tam swoje harce.

To była kompletna porażka. Zmarnowany czas, demolka w domu, niezadowolone właścicielki suczki ( same miały takie samo doświadczenie jak ja w tych sprawach) które dawały słowny upust swoim uczuciom negatywnym.

No i na koniec wspomnę o zwierzętach które posiadamy. Widzimy jakieś ich ułomności, cechy za którymi może nie przepadamy. Trzeba wspomnieć , że za przyczyną takich niepowodzeń stoją dwa podstawowe czynniki:

Po pierwsze brak jasno sprecyzowanych wymagań ze strony przyszłych właścicieli wobec hodowcy i przyszłego psa. Przykładowo : właściciel albo zgłasza na początku iż nie będzie wystawiał w przyszłości swojego pona, albo szuka jak najtańszego szczeniaka ( głównym czynnikiem decydującym o zakupie jest właśnie to ostatnie czyli cena). W tej sytuacji nabywa albo słabsze jakościowo zwierzę, albo pona który nie powinien być wystawiany bo jest po prostu sprzedawany jako fantastyczny psiak - ale do kochania.  A za jakiś czas okazuje się , że ów właściciel pokazuje się ze swoim zwierzakiem na wystawie. Jeśli dochodzi do sytuacji , że pon ma jakieś usterki z reguły cała wina zrzucana jest na hodowcę, mało kto wspomni jak to było naprawdę przy zakupie zwierzaka.

Są też sytuacje diametralnie odwrotne. Istnieją hodowcy u których każdy szczeniak w miocie ( nawet bardzo licznym) jest tak samo wspaniały, cudowny i będzie championem jak wszystkie pozostałe. Taka opinia jest o każdym miocie i o wszystkich szczeniakach. Późniejsze porażki hodowca próbuje zrzucić na niewłaściwe odchowanie psa, błędy w zabawach, w końcu na  psa reproduktora ( ojca szczeniaków). Czasami wręcz  nabywca szczeniaka słyszy „ co tam za bzdury ktoś zazdrosny wymyśla ,  to są jakieś podpuszczania”...Jednym słowem wina spada na wszystkich , tylko hodowca nie dostrzega swojej roli. Zdarzają się i takie przypadki , że pewne usterki czy wady są wręcz zatajane przed niedoświadczonym nabywcą . A czasami nawet Ci bardziej doświadczeni dają się zwyczajnie nabrać na przekonywującą argumentację.

Takie przypadki trudno zaakceptować, jeśli się zdarzają , głęboko ranią i niszczą zaufanie i poczucie  więzi jakie zawsze w większym lub mniejszym stopniu, ale zawsze istnieje pomiędzy dwoma stronami ( kupującym szczeniaka i  jego hodowcą)

Wszystkie  te  i inne niepowodzenia są na szczęście jakimś marginesem. Elementami które zdarzają się w naszych historiach z ponami , ale zdarzają się stosunkowo rzadko. Oby ich ilość nigdy nie wzrastała ale zdecydowanie ulegała zmniejszeniu tym samym powodując iż nasze własne zadowolenie, szczęście i akceptacja ponów będzie jak największa.

M.M