Pony – czy ta rasa ma przyszłość w Polsce?

 

 

 

Dysplazja u PONA
Co się zmienia w widoku PONA
Ile urosnąć musi PON
 
PON i dzieci
Porażki, porażki...
 
Pony – czy ta rasa ma przyszłość ?
Kolory PONów
    Czekoladowy
     Czarny
 
Powrót
 

 

Każda rasa psów ma prawo czuć się bezpieczna i mieć dobre perspektywy gdy ma wartościowe zaplecze ludzkie i psie.

Jeśli chodzi o zaplecze ludzkie u ponów od dłuższego czasu nie dzieje się najlepiej.

Jakże często byliśmy wyśmiewani i szydzono z niektórych osób które zabierały głos i zgłaszały krytyczne uwagi w sprawach bardziej lub mniej ważkich dla rasy. Wnioski pokazywały potencjalne zagrożenia czy wykazywano miejsca gdzie powinno dojść do pewnych zmian lub korekt. Niestety , nie zostawał podjęty żaden dialog, żadne merytoryczne dyskusje o istocie sprawy. Wręcz przeciwnie, pod byle pretekstem obniżano wymogi, eliminowano niewygodne osoby czy to z władz czy z sędziowania, w końcu doszło do likwidacji demokratycznego, wybieralnego klubu. Nie liczyło się ani indywidualne ani zbiorowe zdanie „inaczej myślących”. Każdemu można było wytknąć brak kompetencji a to z powodu młodego wieku, a to nieodpowiedniej (czyli zbyt małej) ilości miotów , a to braku sędziowskich kwalifikacji, a to działania z chęci zysku w postaci sprzedawanych szczeniąt, hodowaniu masowemu , pozostawianiu w hodowli do dalszej prokreacji słabej jakości zwierząt - „odpadów” które się nie sprzedały itd. Wektor wzajemnych niechęci działał i działa zresztą obustronnie. Podobne zastrzeżenia kierowano w drugim kierunku. Dokładano sobie wzajemne oskarżenia o pozostawaniu w układzie, o byciu przy władzy za wszelką cenę , o braku przejrzystości w działaniu, działaniach pozornych, o nieliczeniu się z drugą stroną , o tak zwanym układowym sędziowaniu i promowaniu niektórych psów i suk które były mało wartościowe itd.

Trudno w tym wszystkim było się już połapać. Krzyżował się ogień krytyki padały obustronne oskarżenia o handlowanie papierami, kwalifikacjami hodowlanymi, podstawianiu fałszywych psów do badań za inne , robieniu badań po znajomości itd.

Całego środowiskowego konfliktu nie rozumiała już nie tylko zagranica ale coraz więcej osób w kraju.

Nie będę wszystkiego opisywał – wiele osób wie o czym piszę . Nie to jest moim głównym zmartwieniem.

Okazuje się jednak nie po raz pierwszy i nie tylko w tej sprawie , że brak nawet pewnej ograniczonej płaszczyzny porozumienia pomiędzy ludźmi staje się katastrofą. Zwłaszcza tam gdy od ludzi zależą dalsze losy zwierząt. W tym przypadku może to być katastrofa zagrażająca rasie.

W mojej ocenie jeśli nie dojdzie do zrozumienia tego, że możemy mieć własne zdanie i się różnić , możemy się lubić bądź nie lubić, ale że są cele nadrzędne i w imię tego musi dojść do jakiegoś wspólnego kompromisu – polskie owczarki nizinne w Polsce nie tylko przestaną się rozwijać jako rasa ale także utracą bardzo wiele z tego co już w latach wcześniejszych osiągnięto.

Powinniśmy zrozumieć , że nie nasze osoby są tu najważniejsze – ale najważniejsze staje się i dobro pona, że wszyscy od których dalszy los polskich owczarków nizinnych zależy w jakimś miejscu powinni się spotkać.

Niestety od kilku lat pewne złe rzeczy się pogłębiają. Już pod koniec swojego życia śp Danuta Hryniewicz brała się za głowę i krytycznie wypowiadała się o eksterierze wielu ponów które były nagradzane na ringach. Jak sama mówiła nie szło to w dobra stronę i ona trzymała się od tego „z daleka”. Czy ktoś ją słuchał?

Dzisiaj jeszcze - w jakimś sensie - spotykamy się na wystawach . Ale i tu przenosimy relacje z psów na ludzi. Jakakolwiek krytyczna w stosunku do pokazywanego psa czy suki uwaga brana jest często jako przytyk osobisty a nie uwaga merytoryczna. Więc i o wyciąganie wniosków budujących jest w takiej sytuacji niezmiernie trudno. Ale wielu hodujących od lat nie było na prawie żadnej wystawie. Co widzą? Co wiedzą o psychice dzisiejszych zwierząt, o ich ruchu. Budują wiedzę ze zdjęcia? Z opowiadania znajomych?

Wystawy klubowe – w sensie ich jakości – giną , seminariów nie ma, biuletynów nie ma, przeglądów hodowlanych nie ma.

Sędziowanie coraz częściej jest na słabym poziomie. I tak różne , że w końcu naprawdę można się pogubić we wnioskach stąd wynikających. Czy dany pies/suka jest dobry /a/? czy słaby/a/?

Po co jest standard rasy jeśli mało kto z sędziów go przestrzega wprowadzając własne odstępstwa, a potem mało kto z wystawców dąży w hodowli do jego przestrzegania wyciągając wniosek że sędziowie co innego promują czy preferują na wystawach?

Kto pokaże nam prawdziwy wektor działania i da obiektywną odpowiedź na pytanie - co dalej? I jak dalej? Kto ma taki autorytet i z którego zdaniem większość będzie się liczyła? Jeśli nie pojedyncza osoba to może choć kilkoro z nich? Dla mnie obecny stan rzeczy jest coraz trudniej zaakceptować.

Frustruje mnie wiele spraw ale już totalnie nie mogę zrozumieć dlaczego marnuje się wielką wiedzę i doświadczenie poprzednich pokoleń ; hodowców, sędziów, wystawców? Dlaczego stawia się przyszłość ponów „pod ścianą”? Jest prawdą, że czasy dla wielu ras długowłosych nie są najlepsze. Można to poszerzać o wniosek, że obecne czasy dla kynologii nie są najlepsze. Ale równocześnie nie sposób nie porównać ponów z innymi rasami polskimi. Też przecież nie najłatwiejszymi w utrzymaniu. Dlaczego czasy dla gończych polskich stały się świetne? Dlaczego dla podhalanów stały się znakomite? No i dlaczego pony po równi pochyłej toczą się w dół?? Nikt w tym i ja – nie wnioskuje aby wszystkie nasze pony były zespołem identycznych cech poruszającym się w płaszczyku nieco odmiennie kolorowanego futerka, ale chyba każdy widzi że coś nie jest tak jak być powinno.

I to nie jest jednostkowy przypadek. Dlaczego w klasie championów widzi się tak duże stawki i tak odmienne w typie zwierzęta? Czy to jest elita ponów? Czy elita pomyłek? Kto jest dobry? a kogo nie należy naśladować? Czy raczej czyich cech nie należy w przyszłości utrwalać? Jeśli na ringu widzę w tej samej klasie trzy suki; jedna malutka i drobna jak terier tybetański, druga bardzo mocna i duża a trzecia taka „pośrodku” ani mała ani duża, ani długa ani kwadratowa. Hmm- to co jest bardziej w duchu wzorca?

Zostawmy detale , futro , stan przygotowania , ale może popatrzymy na budowę i ruch. Może sędzia mi pomoże? Najlepiej rusza się akurat ta trzecia, ale z szata rzeczywiście fatalnie przygotowana. Trudno. Sędzia wybiera dużą i bardzo mocną. Aha, czyli małe jest „be”. A no to dla porównania można popatrzeć i porównać sobie to co wygrywa w tej samej klasie co wybrana zwycięska suka ale u psów. OOoo – można się zdziwić. Tu wygrywa zwierzę mniejsze i inne w proporcjach od zwycięskiej suki. Podobnie w klasie championów . Co jest grane? To dla równowagi w hodowli ? To nie incydent – tak w zasadzie dzieje się regularnie. Można opisywać wystawę po wystawie. Wielu wystawców zostało już zrażonych i dla środowiska straconych. Ci najbardziej zatwardziali jeszcze jeżdżą , ale ich liczba systematycznie i gwałtownie spada. Przecież to jest widoczne gołym okiem – mimo że nie płacimy w Polsce za zgłoszenie ponów. A co by było gdybyśmy musieli płacić? A ilu hodowców odeszło i hoduje inne rasy? Skąd biorą się hodowle które mają pony nierodowodowe?

Ci z nas którzy z takim oglądem spraw nie zgadzają się , w końcu zaczynają choćby z pewnego musu , preferować własne hodowle. Kupują sobie jednego reproduktora i nim w przewadze kryją suki. I te indywidualne własne preferencje mogą ich prowadzić w tak zwany ślepy zaułek – bo pewnych psów i linii unikają jak ognia. Druga strona ma także własne sprawdzone linie których nie krzyżuje z innymi bo te są „ z gniazda buntowników”. I to i to prowadzi w określonym kierunku. Zaczyna się zawężanie puli genetycznej.

Ciągłe inbredy – niestety nie są poparte bilansem cech które chce się poprawić czy utrwalić. Są to często pojedyncze inbredy wynikłe z przypadku aniżeli analizy potrzeb w danej hodowli czy chęci poprawienia określonej czy określonych cech. I bez ich ponawiania w kolejnych kryciach. Czy puszczenie wszystkiego „na żywioł” i samo chciejstwo hodowców i właścicieli jest aż tak wartościowe i dobre?

Obudźmy się wszyscy - póki nie jest za późno. Nikt z nas nie ma patentu na 100% racji. Ale czas wziąć się ostro do roboty aby za kilka lat nie okazało się , że pon jest rasą której zasadnicze cechy trzeba ponownie odtwarzać.

M.M